Nie jest to wpis o historii. Raczej o teraźniejszości. Ale fakt, że sytuacja, którą chcę opisać zdarzyła się w rocznicę Powstania Warszawskiego nadaje temu zdarzeniu pikanterii. Wydarzyło się to w rocznicę dnia, w którym młodzi ludzie umawiali się „na miasto”, ale bynajmniej nie na kawę czy piwo. I o ironio, dziś, gdy szłam z mamą na obchody rocznicy, gdy pędziłyśmy z wózkiem, by zdążyć na godzinę W. na naszej drodze stanęły strome schody bez podjazdu. Na ich szczycie stało dwóch dorodnych samców, którzy w latach ’30 byliby w wieku poborowym. Do tego kilka kroków za nami szli ich koledzy wyposażeni w czteropak.

I teraz pytanie za 100 punktów – jak myślicie, kto wnosił wózek? Jak myślicie, czy dżentelmeni choćby ruszyli w kierunku ostatniego stopnia? Pozostawię tu pewne niedomówienie.

Być może moja wizja panów sprzed lat osiemdziesięciu jest wypaczona przez wzniosłe filmy, być może pokutuje teoria, że „kiedyś to było”, ale mam wrażenie, że przynajmniej ci, którzy ruszyli do powstania nie pozwoliliby, abyśmy taszczyły wózek na górę. Ktoś powie – równouprawnienie, czyż nie o to walczyliśmy? To ja powiem tak – fizjonomii nie przeskoczymy i kobieta zawsze będzie kobietą…

A skoro już tu jestem w ten dzień, to na koniec krótka refleksja.

Czy rocznica powstania warszawskiego, to uroczystość tylko warszawiaków? Takie przemyślenia nachodzą mnie co roku, bo zwykle 1.08 jestem albo we Wrocławiu albo w Hrubieszowie. Dziś, będąc w Hrubieszowie spodziewałam się może nie tłumów, ale jednak większej garstki mieszkańców (bądź, co bądź nie jest to aż tak malutka mieścina). Prócz harcerzy chyba nie było tam ani jednego przedstawiciela młodzieży.

Przykre.

Powtórzę to, co pięć lat temu pisałam po setnych odchodach odzyskania niepodległości w poście „Czwarta zwrotka”.

My, urodzeni w „raju” nigdy tak naprawdę nie zrozumiemy, co pchnęło tamtych młodych do stawienia czoła potędze. Jako komentarz do tego ciśnie mi się na usta fraszka „Ptaszki w klatce” Ignacego Krasickiego. Idealnie pokazuje czym była utrata wolności. Ale gdyby ją zinterpretować odwrotnie, niż autor to sobie wymyślił, to zobaczymy tam nas – szczęśliwców urodzonych w wolnej, niepodległej Polsce, którzy nie znają i nie czują Mitu o Wolnej Polsce.

„Czegóż płaczesz? – staremu mówił czyżyk młody –Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.

„Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę; Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę”


Za to Ł. solidnie potańcowała do Pałacyka Michla Żytnia Wola 😉 i zapisała się do harcerzy