Zazdroszczę osobom, które pamiętają mnóstwo sytuacji z wczesnego, bardzo wczesnego dzieciństwa. Ja mam tylko przebłyski pewnych zdarzeń, czasem są to pewnie złudne wspomnienia powstałe w oparciu o zdjęcia, których swoją drogą nie mam tyle, co kolejne pokolenie 😉 Jest jedno wspomnienie, a raczej wspomnienie często powtarzającego się ciągu zdarzeń. Być może jest to moje pierwsze wspomnienie związane z muzyką. A jeżeli nie pierwsze, to na pewno najsilniejsze i bardzo świadome. Ile miałam wtedy lat? Nie wiem, bo w mojej głowie zawsze byłam dorosła i poważna (teraz też się za taką uważam).

Obraz, który do mnie powraca dosyć często: wpadam do dziadków i czasem nawet bez straty czasy na uprzejmości, zamykam się w pokoju babci, gdzie jest adapter. Z szuflady wyciągam płytę, a raczej opakowanie z dwiema czarnymi, winylowymi płytami. Zwykle wyciągam tę z numerkiem 1. Podstawiam stołeczek, który pozwala mi dosięgnąć adapteru, wkładam płytę, przeciągam ramię na zewnętrzną część czarnego krążka i wiem co za chwilę usłyszę. I to, co wydobędzie się z głośników chwilę później. I od czego zacznie się strona B.

Zawsze myślałam, że ta pani w białym (Frid) wsadziła sobie rękawiczki w dekolt, bo jej się ich trzymać nie chciało

Żadnego słowa nie znałam, a i tak kochałam. Nic nie rozumiałam, a i tak śpiewałam (mniej więcej jak ta pani od „Ken li”, dlatego doskonale ją rozumiem). Z czasem rodzice zobaczyli, że chyba za szybko mi to zauroczenie nie minie, więc dostałam od nich kasetę magnetofonową! A później drugą! Majka Jeżowska miała poważną konkurencję 🙂 Przez lata wierzyłam mojemu tacie, który żartował, że kto słucha Abby, ten jest niewyrobiony muzycznie. Nie przeszkadzało mi to, bo nigdy nie pretendowałam do miana wyrobionej muzycznie – zawsze było mi dobrze w moim niewyrobionym świecie 😉 Długo później dowiedziałam się, że byli bardzo znani i wygrali Eurowizję. Wiem, że teraz ten argument mógłby akurat świadczyć o niewyrobieniu muzycznym 😉 ale kiedyś to było coś innego. A wyznacznikiem ich fenomenu było to, że na rok po konkursie ciągle jeszcze byli, tworzyli i byli rozpoznawani.

Lata mijały, a miłość ciągle trwała. Co prawda osłabła i to znacznie, ale zawsze ciepło robiło się na serduszku, gdy słyszałam gdzieś ich utwór. Inne miłości przychodziły i odchodziły (oprócz Bryana oczywiście), a oni nigdy się nie nudzili. Kiedyś postanowiłam sobie, że będę szlifować angielski na ich tekstach. Najpierw musiałam wybrać odpowiedni utwór, a żeby to zrobić musiałam przesłuchać kilka piosenek, żeby wybrać najlepszą. A później czas na to przeznaczony mijał, więc mamy winowajcę poziomu mojego angielskiego 😀

ABBA Forever - film, który warto zobaczyć DJ RAPORT

Dlaczego piszę o tym akurat dzisiaj? Kwarantanna doskwiera, Netflix już nie ma mi nic do zaproponowania i przypadkowo na innej platformie trafiłam na film dokumentalny, właśnie o nich. Film aktywował standardowy pakiet: świeczki w oczach, ciary na ciele i inne zjawiska nienadprzyrodzone. Tyle pięknych wspomnień. I po latach dostałam odpowiedź na pytanie, które od zawsze nurtowało mnie i zapewne moich rodziców: dlaczego akurat ABBA?! Odpowiedź jest banalnie prosta: oni grają radośnie. Już od dziecka czułam, że moją jedyną drogą jest radość. Nawet do ich smutnych i „powolnych” piosenek jestem w stanie ruszać się dość…energicznie.

Miarka się przebrała, gdy poznałam kulisy piosenki „The winner takes it all”. Być może znałam już wcześniej znałam tę historię, ale opowieści Björna i Agnethy o pewnego rodzaju oczyszczeniu na krótko po ich rozwodzie, sprawiła, że świeczki w oczach zamieniły się na łzy. Ale byłam silna i nie pozwoliłam im wypłynąć (szybkie mruganie zawsze pomaga).

Film przypomniał mi również o jednym zdarzeniu, dosyć zabawnym, gdy się patrzy na to z perspektywy czasu. Jak można się było domyślać, gdy pojawił się film Mama Mia! nie wyobrażałam sobie, że mogłoby mnie zabraknąć w kinie. Kto oglądał, ten może kojarzy scenę w łazience, gdy jest śpiewana piosenka „Chiquitita”. Scena ogólnie jest śmieszna i cała sala pękała ze śmiechu, a ja płakałam żywymi łzami. Czułam jak wielkie krople spływają mi po policzkach. Dlaczego? Był to pierwszy raz od wieeeelu lat, gdy słyszałam tę piosenkę. Powróciły wszystkie wspomnienia… Wtedy w pokoju babci była to jedna z moich ulubionych piosenek. Coś pięknego! Później jeszcze raz płakałam – jak Pierce Brosnan śpiewał SOS… Płaczę do tej pory. Ogólnie nie lubię Abbowych coverów, ale to co on zrobił powinno być karalne 😉

Extr-A-Teens - Wikipedia

Co do coverów – kojarzycie grupę A-Teens? Długo się do nich przekonywałam, ale ostatecznie, pośrednio, była to moja kolejna kaseta ABBY. Próbowali zrobić coś w rodzaju starcia kurzu z kultowych utworów. I na chwilę im się to udało. Ale…jak ze wszystkimi „modnymi” kawałkami bywa – ich czas przeminą dosyć szybko, a ABBA ciągle żyje. Tak naprawdę już o nich dawno zapomniałam, ale wtedy, jako nastolatka mogłam pokazać, że ABBA nie jest tylko dla ludzi z jednego pokolenia wstecz. Najzabawniejsze jest to, że we wspomnianym wcześniej dokumencie, leciwe już wokalistki mówiły, że ciągle dostają listy od nastolatek, więc jednak nie było ze mną aż tak źle, bo dla obecnych nastolatek, to już dwa pokolenia wstecz!

Właśnie sobie przypomniałam, że od kiedy dowiedziałam się, że są ze Szwecji, od razu pokochałam ten kraj – nic kompletnie o nim nie wiedząc. Nawet jak jeździliśmy nad Bałtyk, to w pogodne, bezchmurne dni próbowałam wypatrzeć Szwecję. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jest to możliwe, ale tak sobie myślę, że jeżeli to był tato…to mogło być tak, jak z tym wyrobieniem muzycznym… Ale co tam, przynajmniej miałam jakiś wakacyjny cel. Najśmieszniejsze jest to, że chociaż zawsze chciałam odwiedzić kraj MOJEJ Abby, to nigdy tam nie zawitałam. Hmmm, może gdy „korona” spadnie z głowy świata, uda mi się jeszcze spełnić to marzenie? Jest plan i jest na co czekać, a więc walka z wirusem przeszła już na zupełnie inny poziom 😉

Podobno Zwycięzca bierze wszystko! Może nie do końca tak jest w naszym „związku”, bo ciągle muszą dzielić moje serce z Bryanem, SDMami i jeszcze kilkoma innymi. Ale zdecydowanie, w kwestii długości związku są zwycięzcami. I oby tak było już zawsze, bo radości potrzeba nam na każdy dzień, bez względu na to czy to obciach czy nie 😉

P.S. Kwestię obciachowych, kolorowych i cekinowych ubrań w filmie potraktowali bardzo po macoszemu, ale słyszałam kiedyś pewną historię. Podobno zespół chciał wrzucić swoje stroje w koszta działalności, ale niestety prawo było tak skonstruowane, że ubranie, które nie było kostiumem, nie można było wliczać w wydatki. Wpadli na pomysł, że jak modne były szerokie spodnie, to ich spodnie estradowe były dwa razy szersze. Suknie miały trzy razy więcej cekinów, a koszule były bardziej falbaniaste. Normalny, czytaj – zwykły, mieszkaniec Sztokholmu, czy jakiegokolwiek innego miejsca na ziemi, nie wyszedłby tak na ulicę, no więc, był to kostium 🙂 Ile w tym prawdy – nie wiem, ale uwielbiam takie anegdotki.

Gdyby ktoś był zainteresowany, to znalazłam informację, że dokument o którym mówię będzie emitowany w TV (Canal+ Dokument) za tydzień 25.04. Link tutaj.


Bijące serce bez tła - Gify i obrazki na GifyAgusi.pl
Bijące serce bez tła - Gify i obrazki na GifyAgusi.pl