Ostatnio w naszym domu pojawia się pewien temat. Ważny, ale i bardzo trudny. Sprawa w pierwszej chwili wydaje się bardzo prosta i oczywista, ale po chwili namysłu okazuje się, że niestety tak nie jest, że nie można tego tematu traktować zero-jedynkowo. Niewątpliwie pedofilia jest czymś, z czym należy walczyć. Ale w jaki sposób? Gdzie są granice? Czy każdy rodzaj walki jest dobry i czy na pewno skuteczny? Bo tak naprawdę dziś każdy może zrobić zasadzkę na zboczeńców czyhających na nasze dzieci. Rozłóżmy zatem na czynniki pierwsze działalność tak zwanych, łowców pedofilów.
Kim jest łowca pedofilów?
Jest to osoba z poczuciem misji. Jest to samozwańczy czyściciel 😀 Nierzadko jest rodzicem. Na celownik bierze pedofila – potrafi wyłowić go na czatach dla młodzieży, organizuje prowokację i demaskuje złoczyńcę. Zwykle łowcy działają w grupach. Tu, dla niewtajemniczonych, podrzucam pierwszy lepszy artykuł i wywiad, żeby nakreślić o kim jest mowa.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że łowca odwala kawał dobrej roboty. Niewątpliwie wyłowienie kolejnego zboczeńca (bo uważam, że tak się powinno ich nazywać) jest, moim zdaniem, na wagę złota. Ale! No właśnie – jak zawsze jest jakieś „ale”.
Jak działają łowcy i co z tego wynika?
Jakiś czas temu W. trafił na YT na kanał takowych działaczy społecznych. Inny łowca pojawił się w jednym z kanałów TV. Pewnie jakby się pogrzebało, to znalazłoby się wielu innych. Im bardziej wsiąkaliśmy w temat, tym więcej wątpliwości się w nas budziło. Dlaczego? Powodów jest kilka.
- Forma działania wraz z publikowaniem wizerunku
- Wpływ na rodzinę ujmanego
- Zaproszenie do samosądów
- Prowokacje budzące wątpliwości
- Skuteczność konsekwencji
Co kryje się pod poszczególnymi punktami?
O ile ta wersja telewizyjna jest bardziej akceptowalna, można by rzec, że ucywilizowana, tak te internetowe są bardzo kontrowersyjne, rządzą się własnymi prawami i niejednokrotnie przybierają wręcz postać samosądów. Bo jak inaczej nazwać osaczenie jednej osoby (często na oczach rodziny lub całej wsi) przez licznych, zamaskowanych jegomościów o solidnych rozmiarach, przystrojonych napisem „Łowcy Pedofilów”?
Krótka charakterystyka i schemat działania:
- Tv:
- twarze pedofilów są zasłonięte
- adres zamieszkania nie jest ujawniany (chociaż czasem stoją pod jego domem, więc ludzie w okolicy są w stanie ustalić sprawcę)
- nigdy nie dokonują zatrzymania samodzielnie, zawsze wzywają policję
- sama prowokacja budzi wątpliwości, ale o tym później
- YT:
- twarz nie jest zasłonięta
- informacje o życiu prywatnym sprawcy są publikowane
- samodzielnie dokonują zatrzymania (w kominiarkach i z napisem „łowcy pedofilów” na bluzach)
„I bardzo dobrze! Należy się zwyrolowi” – macie prawo tako pomyśleć. I my mieliśmy taki wniosek po pierwszym filmie. Ale teraz zastanówmy się – czemu winne są rodziny takich osób? Ok, można próbować tłumaczyć, że matka tak wychowała, tak ma. Chociaż czy zawsze rodzice mają taki wpływ na dorosłe dzieci? Ok, można mówić, że żona musiała coś podejrzewać, bo to niemożliwe, aby tak skutecznie się maskował. Chociaż pewnie inaczej byśmy, kobiety, mówiły, gdybyśmy były tymi żonami. Ale czemu winne są dzieci? Niejednokrotnie podejrzani mają w domach dzieci w wieku zbliżonym do tych, z którymi piszą, czy chcą się spotkać. Do tego, nawet jeżeli rodzice, czy żony są współwinni, to od wyznaczania kary jest wymiar sprawiedliwości. Nie wierzę, że po ujawnieniu personaliów takiego delikwenta nie znajdą się wolontariusze gotowi do samosądów z bejsbolami w garści. Nie chcę nawet myśleć, jak wygląda życie rodzin takich osobników, gdy mieszkają na wsi lub w małym mieście…
Oczywiście, można powiedzieć, że się należy. Ale co z tak zwanym udowodnieniem winy? Czy nam się to podoba, czy nie, to w Polsce ciągle obowiązuje zasada domniemania niewinności i dopóki sąd prawomocnie nie skaże, to taka osoba jest niewinna. Bo co, jeżeli tym niby pedofilem jest osoba, która chce „nawracać” nastolatki, które mają świadomość, że umawiają się ze starszym facetem na seks. Dodajmy, że jedni łowią takich, którzy piszą z dziećmi, a inni takich, którzy nawiązują nawet kontakt telefoniczny i umawiają się „oficjalnie”(podając swój wiek) na spotkanie z 11-14 latkami. A co z osobami, które zostały perfidnie wystawione przez, na przykład, bezwzględną żonę, która chce wygrać rozwód. Raczej nie byłoby to takie trudne do realizacji. Pamiętajmy też, że łowcy, to są po prostu ludzie, którzy mogą się najnormalniej w świecie pomylić. Tu jest link do właśnie takiej sytuacji, gdy obława okazała się pomyłką – LINK.
Odnotowano również przypadki, gdy pochwyceni przez łowców nie wytrzymywali fal hejtu, które się na nich wylały po publikacji ich twarzy i personaliów i targnęli się na własne życie. Warto w tym miejscu zacytować wypowiedź prokurator rejonowej w Jarosławiu Agnieszki Kaczorowskiej: „Każdy ma prawo do ochrony wizerunku i dóbr osobistych, nawet osoba skazana. Nie można przypisywać sobie prawa do ich ujawnienia, argumentując działaniem w dobrej sprawie”. Niestety, w internecie roi się od nagrań z zatrzymań, na których widać nie tylko twarz delikwenta, ale także jego rodziny wraz z miejscem zamieszkania. A żeby jeszcze była pewność gdzie to się znajduje, to podana jest nazwa miejscowości, wraz z województwem, aby przypadkiem nie pomylono mieściny z jakąś inną.
Prowokacja – kto i jak ją powinien przeprowadzić
Kolejną sprawą jest organizowanie przez cywili prowokacji prowadzących do zatrzymania. W żaden sposób nie można tego podciągnąć pod zatrzymanie obywatelskie, które wynika z potrzeby chwili: widzisz – działasz. Tu jest trochę, a nawet bardzo inaczej. Na przykład w tej telewizyjnej wersji jest kobieta, która udaje nastoletnią dziewczynę, gada sobie ze starymi facetami i umawia się z nimi na spotkanie. Niby mają udokumentowane czaty, nagrane rozmowy i łapią na „gorącym uczynku”. Jednak nie wydaje się nam, być może się mylimy, że coś takiego wystarczy, aby skazać za pedofilię. Co będzie materiałem dowodowym? Dorosła kobieta, podająca się za dziecko, umawia się ze starym chłopem. Niby niejednokrotnie ci panowie piszą, co będą robić z tą, jak im się wydaje, młódką albo wysyłają swoje nagie zdjęcia i proszą je o podobne. Ale czy takiego argumentu sprawny adwokat nie obali raz-dwa? A jak ma być sądzony za pedofilię? Łowcy zarzekają się, że nigdy sami nie prowokują rozmowy, tylko grzecznie czekają, ale w „gębie” mocny może być każdy. Za takie rzeczy są paragrafy (np art. 202 KK mówi o posiadaniu treści pornograficznych z udziałem małoletnich – kara od 3 miesięcy), ale raczej mniej surowe, niż za samą pedofilię (art. 200 KK, kara zaczyna się od 2 lat pozbawienia wolności).
Z drugiej strony – nie robić nic? Może i policja (jakiś specjalny wydział?) powinna przegrzebywać się przez setki czatów, a później organizować prowokację wraz z obławą, ale jest ich po prostu za mało, żeby się tym zajmować. Tak, tak, wiem, zaraz dyskusja zawędruje na tematy polityczne i teorie idealistyczne „jak być powinno”. A ja chcę po prostu pochylić się nad tematem w rzeczywistości zastanej.
Co zatem robić? Jest to, w naszym odczuciu, temat mega trudny i tak samo ważny. Zostawić sprawę policji? Może usankcjonować zasady funkcjonowania łowców? Może i końcowy efekt będzie bardziej efektywny, ale o ile wolniejszy i rzadszy? A może uważacie, że obecny sposób działania łowców jest w porządku? Chociażby dlatego, że mnogość łowców i ryzyko, że zostanie się „wyłowionym” sprawi, że liczba pedofilów w sieci się zmniejszy.
My mielibyśmy duży dylemat, gdyby ktoś nas poprosił o pomoc w takich działaniach. Gdy coś, nawet coś dobrego, nie jest uregulowane prawnie, to bardzo łatwo może się stać czymś niedobrym. Bardzo łatwo przesuwa się granice, a to w konsekwencji może się przekształcić w coś zgoła przeciwnego od zamierzonego.
Na koniec podrzucam filmik Sierżanta Bagiety (kanał policjanta, bodajże, ze Śląska). Przygotowując ten wpis trafiłam na jego opinię na ten temat i okazuje się, że jest ona bardzo zbliżona do naszych obserwacji.
(480) Co POLICJANCI myślą o ŁOWCACH PEDOFILÓW? – YouTube
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii na ten temat. Zastanawiam się, czy tylko my mamy takie rozkminy, czy wasze głowy też czasem zaprzątają takie dylematy.
Ja nie ma dylematów i pozwólcie, że odpowiem takim krótkim filmikiem. -> https://twitter.com/UltraDane/status/1618377683465039873
Spójrzcie uważnie w oczy tej matki i powiedzcie, czy jakbyście mieli cień szansy na to żeby uchronić ją przed tym co stało się z jej dzieckiem, i żeby uchronić ją dziecko przed losem jaki je spotykał ze strony zwyrodnialca, to jakby tylko istniał cień szansy to nie podjęlibyście wszelkich możliwych działań prewencyjnych. Największym złem tego świata są właśnie „dylematy” i obojętność dobrych ludzi.
No ok, a jeżeli osoba, na którą robi się obławę okaże się niewinną? Z różnych powodów mogłoby się to wydarzyć. Gdy ma rodzinę, która po takim czymś będzie latami piętnowana i wytykają palcami?
Albo jeżeli naprawę jest pedofilem, ale czemu winne są jego dzieci, żona, rodzice? Czy nie powinno to być robione trochę inaczej?