No i powoli to, co jeszcze tak niedawno było bardzo odległą myślą, staje się faktem. Już tylko jeden dzień dzieli mnie do wylotu.

Szczerze? w moich wizjach dni przed wylotem miały wyglądać zupełnie inaczej. No ale cóż…życie. Torba niespakowana, ale za to praca podgoniona. Zakupy raczej zrobione, ale mamy tu do czynienia z ogólnym chaosem.

Cóż jest przyczyną tego chaosu? Permanentne niewyspanie! Czym wywołane? Okresem przygotowawczym do czasu nowojorskiego. Dla kogoś, kto preferuje poranne wstawanie przestawić się na system: siedzimy do 4 i śpimy do południa, to po prostu tragedia! Mam nadzieję, że jak już tam wyląduję i przestawianiu będzie towarzyszyć odpowiednia kolejność faz słońce-księżyc, to odżyję dosyć szybko 😀

Niestety nie mam dzisiaj weny, więc przechodzę do rzeczy – jestem tu po to, aby się usprawiedliwić, że przez jakiś czas będę milczeć. Ale przy okazji będę zbierać inspirację 😀 więc istnieje szansa, że się odkuję za nieobecność.

Do zaczytania zatem za dwa tygodnie!